Poszukiwaniami znanego producenta filmowego i biznesmena Piotra Woźniaka – Staraka w ubiegłym tygodniu żyła cała Polska. Do akcji na jeziorze Kisajno zaangażowano wiele służb, w tym straż pożarną, policję i wojsko. Ciało zaginionego odnaleźli jednak dopiero członkowie Grupy Specjalnej Płetwonurków RP pod wodzą Macieja Rokusa, blisko związanego z powiatem szczycieńskim, szczególnie z gminą Pasym, gdzie ma swoją bazę.

Tragiczny finał poszukiwań
Zdaniem Macieja Rokusa, w odnalezieniu ciała producenta filmowego pomogła intuicja, doświadczenie oraz zdobyte w toku działań informacje

TRUDNA AKCJA

Piotr Woźniak – Starak zaginął w nocy z soboty na niedzielę 17/18 sierpnia. Znany producent filmowy, biznesmen i mąż popularnej prezenterki telewizyjnej, wypadł z łodzi motorowej na jeziorze Kisajno, w rejonie swojej 200-hektarowej posiadłości w Fuledzie. Wraz z nim na pokładzie przebywała 27-letnia kobieta, której po wypadku udało się dopłynąć do brzegu. Do poszukiwań mężczyzny ruszyły służby ratunkowe – straż pożarna z Giżycka i Węgorzewa, policja, Wojska Obrony Terytorialnej, a nawet Marynarka Wojenna. Dzień później rodzina zaginionego zaangażowała do akcji Grupę Specjalną Płetwonurków RP pod wodzą Macieja Rokusa. Specjalizuje się ona w poszukiwaniach osób zaginionych pod wodą. Płetwonurkowie mają w tej dziedzinie duże doświadczenie. Zdarzało się, że wydobywali ciała po latach, oddając je rodzinom, które wreszcie mogły wyprawić swoim bliskim pogrzeb. W akacjach takich, jak na jeziorze Kisajno, Grupa Specjalna uczestniczy kilka razy w roku. – Warunki były tam bardzo trudne. Na miejscu działało wiele służb, przewijało się mnóstwo ludzi, a każdy chciał być bardziej papieski od papieża, więc kosztowało nas to sporo nerwów, bo nie można się było skoncentrować – relacjonuje Maciej Rokus. Dodatkowo akcję poszukiwawczą utrudniały łódki i skutery wodne poruszające się po jeziorze. – Wytarzały fale, a te z kolei powodowały ruchy jednostek zaburzając nam badania hydrograficzne – opowiada szef Grupy Specjalnej Płetwonurków RP. Jego ludzie pracowali przy użyciu specjalistycznego sprzętu nawigacyjnego i hydrograficznego oraz do prac podwodnych.

Płetwonurkowie na swojej łodzi pracowali także w nocy

NOCNE DZIAŁANIA NA GIGANTYCZNYM OBSZARZE

Działania na wodzie 9-osobowa ekipa rozpoczynała około godziny 4.30, a kończyła o 1.00 w nocy. – Trzech z nas było na statku, w tym nurkowie przygotowani do działań. Reszta zajmowała się opracowaniem danych, które im przesyłałem - wspomina Rokus.

 

 

Aby zapoznać się z pełną treścią artykułu zachęcamy
do wykupienia e-prenumeraty.