Mieszkańcy ul. Powstańców Warszawy już blisko miesiąc temu zgłaszali urzędnikom swoje obawy dotyczące prowadzonych tam prac remontowych. Chodziło o znaczne różnice poziomów między planowanym chodnikiem a wjazdami do kilku posesji. Wtedy jednak nikt nie zareagował i nie wstrzymał robót. Teraz, kiedy chodnik jest już wybudowany, część mieszkańców została odcięta od świata.

Dlaczego nas nie posłuchaliście?
Wejście i wyjście z posesji, którą zamieszkuje Paweł Nicewicz, to nie lada wyzwanie. Nawet prowizoryczne „schodki” niewiele tu pomagają

CZEKALI PRAWIE 50 LAT

Mieszkańcy ul. Powstańców Warszawy o jej remont walczyli prawie 50 lat. Gruntowa nawierzchnia posypana żużlem mocno dawała się im we znaki. Po deszczach musieli brnąć przez błoto, a kiedy było sucho – wdychać unoszący się wszędzie, brudzący pył. Przed laty, w czynie społecznym, sami wykonali chodnik. - Padały obietnice, że jak go zrobimy, to miasto wyremontuje nam także nawierzchnię drogi – wspomina jeden z mieszkańców, Karol Doryn. Mijały jednak kolejne lata, a zapowiedzi włodarzy nie były realizowane. - Na końcu zawsze okazywało się, że są w mieście ważniejsze ulice, albo że nie ma pieniędzy – opowiada nasz rozmówca.

W ubiegłym roku wreszcie pojawiła się szansa na spełnienie marzeń kilku pokoleń mieszkańców. Miastu udało się pozyskać dofinansowanie z Funduszu Dróg Samorządowych na remonty ulic. Wśród nich znalazła się również ul. Powstańców Warszawy. Jesienią rozstrzygnięto przetarg na wyłonienie wykonawcy. Została nim Pracownia Usług Inżynierskich Tomasza Przygody z Pisza. Koszt gruntownego remontu ulicy to 726 tys. złotych.

KRÓTKA RADOŚĆ

Radość mieszkańców była wielka. Niestety, dla części z nich wyczekiwana od lat inwestycja stała się utrapieniem. Po wybudowaniu chodnika okazało się, że różnice poziomów między nim a wjazdami na siedem posesji są tak duże, że uniemożliwiają dostanie się na nie.

 

 

Aby zapoznać się z pełną treścią artykułu zachęcamy
do wykupienia e-prenumeraty.