PARKOWANIE W DRZWIACH

Parkowanie w drzwiach

Od pewnego czasu główne wejście do hali targowej „Mazur” pozostaje nieczynne. - Kiedy kierowałem się strzałkami i poszedłem w lewo, trafiłem do pomieszczenia, w którym dopiero po kilku próbach odnalazłem kolejne drzwi, wiodące do stoisk handlowych - skarży się nasz Czytelnik, pan Władysław. Pyta też, co to mogło się stać, czy awarii uległ mechanizm otwierający podwoje i nie ma kto go teraz naprawić? Rzeczywiście, jeśli klient pójdzie według strzałki w lewo, natrafi na kolejne drzwi z napisem „wejście”. Wchodzi jednak wówczas do pomieszczenia, w którym znajduje się kolejnych kilka wejść do wyboru, ale już nie opisanych. Wobec tego wybraliśmy schody, po których dostaliśmy się jednak zamiast na parter, na drugi poziom. Dodajmy, że bez kłopotów wchodzi się drzwiami usytuowanymi od strony „Agatonu”. Co się zaś stało? Zaszły tu nietypowe okoliczności, których nikt wcześniej nie brał pod uwagę. Pewna pani, i tu uwaga, mająca swoje stoisko w hali, usiłowała zaparkować samochód jak najbliżej wejścia. Skończyło się to tym, że staranowała drzwi. Wykonane są one z nietypowego materiału i teraz trzeba będzie sprowadzać go aż od producenta. - Z tego powodu naprawa nie zakończy się tak szybko - informuje nas Danuta Turowska, prezes spółki „Mazur”, właściciela hali.

ZACHĘTA DO WYKROCZENIA

Dokładnie rok temu pisaliśmy o „łapance przy torach”. Policjanci zatrzymywali, a następnie karali mandatami tych przechodniów, którzy idąc z ul. Polnej na Kolejową, przekraczali torowisko w niedozwolonym miejscu. - Jak nie chodzić przez tory, skoro zachęca do tego chodnik ciągnący się od przejazdu po kolejową rampę - skarżyli się wówczas przechodnie. Ów nieszczęsny odcinek, leżący w obrębie skrzyżowania dróg państwowych, podlega Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad. - To miejsce niepokoi nas już od jakiegoś czasu – przyznawał Marcin Masłowski, kierownik miejscowej komórki GDDKiA. Ta była nawet skłonna przymierzyć się do jego modernizacji. Stawiała jednak warunek – w realizacji zadania musi partycypować Urząd Miejski. Rok jednak nie wystarczył na dogadanie się z miastem. Przez 12 miesięcy nic się nie zmieniło i chodnik pozostał bez jakichkolwiek zmian. W dodatku w ubiegłym tygodniu posypano go piaskiem. - Co to ma znaczyć? - pytają nas mieszkańcy. Ich zdaniem wygląda to tak, jakby z premedytacją nakłaniano ich do naruszania przepisów drogowych. Gdy „Kurek” zjawił się na miejscu, nie musiał nawet długo czekać. Pewien pieszy (w białym otoku) skuszony widokiem odśnieżonego chodnika popełnił aż dwa wykroczenia. Najpierw przeszedł przez tory w niedozwolonym miejscu, a w chwilę potem w niedozwolonym miejscu pokonał także skrzyżowanie. Gdyby działo się to na oczach nie „Kurka”, a policji, delikwent zostałby ukarany wysokim mandatem.

 

 

Aby zapoznać się z pełną treścią artykułu zachęcamy
do wykupienia e-prenumeraty.