MIEJSKIE ILUMINACJE

Już w zeszłym tygodniu okolice ratusza, wiadomy balkon oraz główne ulice miasta rozbłysły świąteczną iluminacją. Dość efektowną, trzeba to przyznać - fot. 1.

Miejskie iluminacje

Widok ów, choć urokliwy i podobający się chyba wszystkim mieszkańcom Szczytna, wywołuje niekiedy pewne kontrowersje, co podsłuchał "Kurek" w trakcie niedzielnego spaceru.

- Czy nie jest to aby zbyt duża rozrzutność nowych miejskich władz, żeby tak wcześnie dekorować ulice? Ile to pójdzie prądu? - niepokoiła się Martynka.

- Ale jakie za wcześnie - nie zgodził się Darek, ojciec latorośli.

Tłumaczył córce, że to przez tę pogodę wrażenie jest takie. Wszystkim się wydaje, jakby to była wczesna jesień i kudy nam do zimy, a przecież to już niemal połowa grudnia, więc święta tuż - tuż.

Faktycznie, jest stanowczo za ciepło jak na obecną porę roku, no i wskutek tego arcydziwnie to wygląda - pośrodku głównego ronda stoi choinka ozdobiona błyskotkami i lampkami, a pod nią i wokół zamiast białej śniegowej pierzynki pyszni się kobierzec modrych, rabatowych bratków. Coś podobnego "Kurek" widzi pierwszy raz w życiu!

OKROPIEŃSTWO

Nieopodal opisywanej choinki, wiadomo, stoi ratusz, a otaczają go mury. Nie są one jakieś starożytne, ani nawet wiekowe, nie pamiętają Krzyżaków, gdyż powstały dużo, dużo później. Niemniej są, a raczej były, dość efektowne.

Kilka dni temu, co zauważył nie tylko "Kurek", ale i gros Czytelników, kręcili się przy nich jacyś młodzieńcy z kubełkami i coś tam majstrowali. No i wypacykowali maszkarona - fot. 2.

Należy przypuszczać, że chodziło im o "odnowę" spoin łączących granitowe gazy. Niestety wyszło z tego coś strasznie szpetnego. Wyłupiaste, jak oczy wyciągniętej na brzeg ryby, spoiny wyszykowali na biało i efekt jest taki, jak każdy widzi.

- Okropieństwo - wzdrygnął się na widok tak wypacykowanych murów rozkochany w pięknie architekt Andrzej Symonowicz.

Ba, nawet zwykły zjadacz chleba Wiesław J. (były murarz) powiada, że teraz mamy tu kurpiowszczyznę na całego - lilabeż zegarową tarczę i bielutkie, wystające z lica muru spoiny.

- Ot, fuszerka jakichś nieudaczników, a nie fachowa murarska robota. Pieniądze wyrzucone w błoto, a mogliby je przecież przeznaczyć na dofinansowanie kuchni serwującej coraz bardziej kurczące się porcje zupek, które wydawane są na ul. Pułaskiego - komentuje dzieło odnowy zamkowych murów.

GDZIE TE MIKOŁAJE?

Święta za pasem, a jakoś nie widać, aby ulicami, a właściwie chodnikami miasta, biegały nieodzowne w te dni postacie - św. Mikołaje objuczone workami z prezentami. W telewizji oraz w radiu widać oraz słychać ich całe gromady, a u nas nic.

Ale nie tak do końca. Całkiem przypadkowo trafiliśmy bowiem na brodatego jegomościa ubranego w złoty kubraczek i czerwony płaszcz na... Kamionku, w tutejszym małym sklepie spożywczym - fot. 3.

Ów Mikołaj macha rękoma, wygrywa kolędy i rozdaje dzieciom cukierki, choć nie jest całkiem prawdziwy, bo plastikowy. Mimo to milusińscy darzą go wielką sympatią.

W innych tego typu kameralnych, niewielkich sklepach tych świętych postaci brak.

- Wypłoszyły je super- i hipermarkety - komentuje to zjawisko Janek Myślak, u którego Mikołaje bywały dotąd rok w rok.

Po czym pokazuje nam widok zgoła dziwny, stanowiący istne budowlane kuriozum - fot. 4.

Są to, jak widać, schodki zmierzające donikąd, niczym przysłowiowa kula pędząca prosto w płot.

Czy jest to sprawka szalonego architekta i jaki mają owe dwa stopnie związek z absencją św. Mikołajów w małych sklepikach - o tym za tydzień.

O PISOWNIO LUDZKA!

Pośród tego, co żyje na ziemi, mowę opanował ponoć tylko człowiek. Gada więc i gada bez ustanku przez okrągły rok, a gdy jeszcze mu mało, przemawia w inny sposób - słowem pisanym.

Zwierzaki, nawet mądre psy mówić ani pisać nie potrafią.

- Hola, hola - powie niejeden czytelnik - wszak jest taki jeden dzień w roku - Wigilia, kiedy bydlątka wszelkiej maści przemawiają.

Resztę roku milczą, ograniczając się do słuchania mowy człowieka.

Mądre pieski pisać ani czytać nawet w ów szczególny dzień nie potrafią, ale może to i lepiej, bo włos by się im zjeżył na całym ciele, gdyby przeczytały o sobie to, co wypisuje o nich ich PAN.

Oto po jednym ze szczycieńskich podwórzy (niedaleko specjalnej strefy), tuż pod bramą wjazdową spacerują sobie dwa brytany - fot. 5.

Nie jeden, co ważne, a parka kudłaczy miłych i spokojnych - wszak gdy pojawił się w pobliżu "Kurek" nie wykazały specjalnego zainteresowania i potraktowały go dość bezceremonialnie, odwracając się tyłem. Tymczasem ich właściciel wywiesił tabliczkę o treści - "Uwaga - zły pies" (do dwóch nie potrafi zliczyć?).

Hm, niesyty odstraszającego efektu, pod spodem kazał umieścić pewien dopisek - mocno samokrytyczny. Popatrzmy jaki - fot. 6.

Pod spodem, jak widzimy, jest przycisk dzwonka, ale na co? Nie sądzę, aby ktokolwiek chciał złożyć wizytę takiemu gospodarzowi.

* * *

Inny z kolei właściciel czworonoga i obszernej posesji ostrzega ewentualnych gości przybywających tu bez zaproszenia, że ojejku! czeka ich marny nadzwyczaj los - fot. 7.

Obie te tabliczki nie są ani dowcipne, ani śmieszne i świadczą nie tyle źle o pieskach, jakoby pożerających ludzi żywcem, ale o ich właścicielach.

2006.12.13